Coniedzielnik nr 309

Od redaktora

Drodzy Parafianie!

Gdy mowa jest o świętym Piotrze, pierwsze skojarzenie przychodzące nam do głowy, to myśl o pierwszym z Apostołów, wybranym przez samego Jezusa dla kontynuacji i upowszechnienia dzieła zbawczego. Mowa jest o kimś powołanym, docenionym, ważnym. W Jezusowym planie dotarcia owoców zbawienia do ludzi całego świata właśnie Piotr wybrany został do spełnienia zadania wyjątkowego, ważnego i odpowiedzialnego. Bez wątpliwości: to był KTOŚ.

I nikt inny, tylko ten właśnie uczeń – wybrany, doceniony, powołany, naznaczony – słyszy z ust swojego Mistrza twarde i stanowcze słowa, na dźwięk których pewno każdemu ugięłyby się nogi: „zejdź mi z oczu!”. Gdyby ktoś chciał twierdzić, że dialog był mało znaczący, to niech zauważy, że na dodatek pada pod adresem Piotra określenie: SZATANIE. A przecież Piotr chciał tak dobrze! Przecież jemu nie chodziło o nic innego, jak o uchronienie swojego Mistrza przed tym, co w jego oczach jawiło się jako złe, wrogie, niewłaściwe i nie na miejscu. Jest tylko jedno jedyne, za to bardzo istotne zastrzeżenie: Piotr póki co oceniał sprawy wyłącznie po ludzku. Chciał dobrze, ale jeszcze nie umiał dobra widzieć po Bożemu.

Nie wystarczy chcieć dobrze. Nie chodzi o to, by poprzestawać na tym, co jako ludzie skłonni jesteśmy postawić po „lepszej” stronie. Zadaniem chrześcijanina jest każdego dnia na nowo odczytywać plan Boga – wcale niekoniecznie oczywisty i po ludzku zrozumiały. 

Lekcje religii dla dorosłych

Zależność między uczuciami a życiem moralnym

Katechizm naucza, że uczucia same w sobie nie są ani dobre, ani złe. Uczucia nabierają wartości moralnej o tyle, o ile zależą od rozeznania rozumem i decyzji woli. Już św. Tomasz z Akwinu stwierdził, że dla spójności życia wewnętrznego konieczne jest, by rozum kierował uczuciami.

To, że ktoś przeżywa wzniosłe uczucia, nie ma znaczenia dla jego życia moralnego, ani dla jego świętości. Uczucia pozytywnie przeżywane mogą się przyczyniać do dobrego działania; analogicznie złe afekty mogą skłaniać do tego, co moralnie niewłaściwe. Katechizm precyzuje zagadnienie w ten sposób, że „prawa wola podporządkowuje dobru i szczęściu poruszenia zmysłowe, które ona przyjmuje”. Analogicznie „zła wola ulega nieporządkowanym uczuciom i potęguje je”. Skutek działania uczuć skierowanych w jedną lub w drugą stronę bywa taki, że pozytywnie przeżywane emocje i doznania mogą owocować przekształceniem się w cnoty, lub – w przeciwnym wypadku – ulec zniekształceniu w wady.

W życiu konkretnego chrześcijanina dokonuje się pod wpływem działania Ducha Świętego praca nad spełnieniem Bożego planu (oczywiście bywa, że owoc jest zupełnie przeciwny świętym zamiarom, a życie danego wiernego nie ma nic wspólnego ze świętością). Duch Święty pobudza całą osobę do realizacji świętego powołania, angażując w swoje dzieło wszystkie jego władze, włącznie z ludzkimi cierpieniami, obawami, smutkami. Bardzo widoczny przykład takiego zaangażowania dostrzec możemy w zbawczej Męce Chrystusa Pana. Jego cierpienie i agonia są czytelnym i dobitnym ukazaniem, jak ludzkie uczucia mogą zostać włączone w realizację tego, co Bóg zamierzył. Nawet niezbyt korzystnie nam się kojarzące uczucia mogą pozytywnie owocować, o ile zostaną ogarnięte płynącą od Boga miłością i ukierunkowane na realizację zamierzonego przez Boga szczęścia.

Doskonałość moralna polega na tym, aby człowieka kierowała do dobra nie tylko wola, lecz także jego dążenie zmysłowe”. Ta myśl zawarta w Katechizmie Kościoła znajduje swój wyraz w natchnionych słowach Psalmu 84: „Moje serce i ciało radośnie wołają do Boga żywego”.

na podstawie Katechizmu Kościoła Katolickiego

Co u nas?

Jak zapewne zauważyli wszyscy zainteresowani remontem wieży naszego kościoła, od kilku tygodni trwają przy niej sukcesywne działania. Po odciążeniu konstrukcji i jej zabezpieczeniu, kolejne prace skoncentrowane są na fundamentach. W istocie chodzi o uzyskanie praktycznie nowej, stabilnej podstawy dla całej budowli, przy zachowaniu stabilności i bezpieczeństwa zabytkowej konstrukcji. Z konieczności podejmowane prace muszą być wykonywane powoli i z zachowaniem stosownych warunków bezpieczeństwa. Oczywistym jest, że trudno tu liczyć na błyskawiczne i spektakularne (widoczne na zewnątrz) efekty działań – na te przyjdzie nam jeszcze poczekać. W każdym razie prace trwają; mamy zapewnienie, że nie przewiduje się w ich trakcie większych przerw.

*  *  *

Przez kilka tygodni we wnętrzu kościoła prowadzone były przez p. Darię Maciąg pod kierunkiem specjalistów z jej uczelni badania polichromii. Do zakończenia tego etapu działań pozostało jeszcze wykonanie pewnych badań laboratoryjnych. Po uzyskaniu ich wyników poinformujemy dokładniej o uzyskanych rezultatach. Na dziś możemy stwierdzić, że nie stwierdzono istnienia na ścianach żadnych cennych malowideł.