Coniedzielnik nr 405

Od redaktora

Drodzy Parafianie!

Na przestrzeni całej historii chrześcijaństwa co jakiś czas rozbrzmiewa    (wyrażany w formie bardziej lub mniej radykalnej) postulat radykalnego zerwania z używaniem dóbr doczesnych. Nietrudno przywołać cały szereg inicjatyw zmierzających do wprowadzenia go w życie, niemniej wypada przyznać, że ascetyczne ideały na dłuższą metę nie mają zbyt wielkich szans w konfrontacji z  życiowymi realiami. Czy ma to być powód do tego, by traktować z rezerwą dzisiejszą perykopę z Ewangelii?

Jezus nie wymagał od swoich uczniów całkowitego odrzucenia doczesnych dóbr. Wędrujący przez Palestynę wraz z nim Apostołowie wyłonili nawet spośród siebie skarbnika, a w jednym miejscu mowa jest o dysponowaniu kwotą dwustu denarów (co nie było wielkim skarbem, ale na pewno nie groszową sumą). Mistrzowi z Nazaretu nie chodziło o to, by nie mieć z pieniędzmi do czynienia, a stanowczo bardziej o to, by nie stawać się ich NIEWOLNIKIEM.

Życiowa konieczność, troska o najbliższych i zwykła roztropność nakazują mądrze dysponować dobrami materialnymi. Same z siebie nigdy nie są one siedliskiem zła. Złe może być natomiast nasze podejście do nich i czyniony z nich użytek. Tak, jak nóż może posłużyć zarówno do uczynienia komuś krzywdy jak i do pokrojenia chleba, tak pieniądz może zostać rozmaicie spożytkowany. Wsłuchując się dziś w Ewangelię warto zapytać, czy w moim przypadku cel jego wydania zawsze jest właściwy.

                              Wasi duszpasterze.    

Aktualności

Co u nas?

Po wielomiesięcznym zastoju w prowadzeniu prac przy remoncie wieży naszego kościoła od lipca odnotowaliśmy pewne ożywienie w tym temacie. Z całą pewnością trudno gołym okiem dostrzec jakiekolwiek postępy, choć trzeba przyznać, że natura obecnych działań nie należy do najbardziej widowiskowych. Po długotrwałej przerwie w pracach konstrukcja wymagała skorygowania geometrii, a następnie przystąpiono do przygotowania przestrzeni, w której znajdzie się pozostająca jeszcze do wykonania część nowych fundamentów budowli. Ponieważ wszystko odbywa się pod wciąż nie mającą pewnego oparcia drewnianą konstrukcją, prace muszą być wykonywane ręcznie i z dużą ostrożnością, zatem trudno oczekiwać spektakularnych postępów. Przyznać jednak należy, że mamy prawo oczekiwać bardziej znaczących wyników, na co jednak – co wielokrotnie powtarzamy – nie mamy praktycznie żadnego wpływu.

Bardzo dobrą wiadomością jest stopniowe wysychanie odkrytej posadzki  w prezbiterium naszego kościoła. Efekty tego procesu są doskonale widoczne między ołtarzem a tabernakulum, a zatem tam, gdzie warstwa podłoża jest najcieńsza (oczywiście z tej racji, że dość płytko pod posadzką jest sklepienie krypty). Zanim podobny efekt zaistnieje w całym prezbiterium, pozostaje nam uzbroić się w cierpliwość. Natomiast dokonane ostatnio pomiary wykazały, że nadal nie jest rozwiązane zagadnienie uzyskania efektywnego przepływu powietrza przez wnętrze krypty pod prezbiterium. W najbliższych dniach sprawa ta będzie tematem dalszych konsultacji i uzgodnień.