Od redaktora
Drodzy Parafianie!
Dla człowieka prawdziwie wierzącego rozmowa z Bogiem powinna być czymś najbardziej podstawowym. Gdy Jezus w swoim nauczaniu (zresztą odpowiadając na zapytanie kogoś z tłumu) porusza temat modlitwy, czyni to, zaczynając zdanie od zwrotu: „gdy się modlicie”. Zjawisko wznoszenia myśli i słów ku niebu jest przez Mistrza potraktowane jako oczywistość. To, że jego uczniowie się modlą, nie budzi wątpliwości – tematem do dyskusji mogą być wypowiadane słowa lub sprawowane obrzędy, ale nie sam fakt zwracania się ku Opatrzności. Przez dziesiątki wieków to, że spotykano kogoś w postawie modlitewnej, było normalnością.
Być może największą tragedią ludzi żyjących w naszym kręgu kulturowym jest to, że od kilkuset lat dziedzina modlitwy stopniowo jest rugowana z tak zwanej przestrzeni publicznej. Od pokoleń trwa mniej lub bardziej wyraźnie wywierany nacisk, by praktykowanie aktów kultu sprowadzić do sfery praktyk osobistych, dokonywanych prywatnie, najlepiej w zaciszu domowego kącika. Recytowanie świętych tekstów wobec innych (szczególnie w liczniejszej zbiorowości) nieomylnie skutkuje co najmniej zdziwieniem, a wcale nierzadko spotyka się z jawną dezaprobatą. Abraham nie ma żadnych oporów, by stanąwszy przed Panem wręcz wykłócać się z Nim, o ile sprawa jest tego warta. Jezus uczy swoich uczniów zwracać się do Boga jako do kochającego rodzica. Czy w moim życiu duchowym stać mnie na choć chwilę prostoty i bezpośredniości?
Wasi duszpasterze.
Aktualności
Orędzie Ojca Świętego Franciszka na
II Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych (fragmenty)
[…] Wiele osób boi się starości. Postrzegają ją jako rodzaj choroby, z którą lepiej unikać jakiegokolwiek kontaktu: uważają, że ludzie starzy nie dotyczą nas i należy ich trzymać jak najdalej, być może zgromadzonych w strukturach, które się nimi opiekują, a nas chronią przed braniem odpowiedzialności za ich zmartwienia. Jest to „kultura odrzucenia”: mentalność sprawiająca, że gdy czujemy się inni niż najsłabsi i odlegli od ich kruchości, ona pozwala nam wyobrażać sobie, że „my” i „oni” podążamy odrębnymi drogami. W rzeczywistości jednak, długie życie – jak naucza Pismo święte – jest błogosławieństwem, a ludzie starzy nie są wyrzutkami, od których należy się dystansować, lecz żywymi znakami życzliwości Boga, który obdarza życiem w obfitości. Błogosławiony dom, który troszczy się o osobę starszą! Błogosławiona rodzina, która szanuje swoich dziadków! […]
Starość nie jest okresem bezużytecznym, w którym należy usunąć się na bok porzucając stery łodzi, ale porą, w której należy wciąż przynosić owoce: jest nowa misja, która czeka na nas i zaprasza do spojrzenia w przyszłość. „Szczególne uwrażliwienie nas, ludzi starych, w podeszłym wieku, na poświęcanie uwagi, myśli i uczucia, które czynią nas ludzkimi, powinno stać się na nowo powołaniem wielu. I będzie to wyborem miłości osób starszych do nowych pokoleń”. Jest to nasz wkład w rewolucję czułości, duchową i pozbawioną broni rewolucję. Zapraszam was, drodzy dziadkowie i osoby starsze, abyście stali się jej bohaterami. […]
Potrzebna jest głęboka przemiana, nawrócenie, które rozbroi serca, pozwalając każdemu rozpoznać brata w drugim człowieku. I to na nas, dziadkach i osobach starszych, spoczywa wielka odpowiedzialność: nauczyć kobiety i mężczyzn naszych czasów patrzenia na innych z takim samym wyrozumiałym i czułym spojrzeniem, jakim my obdarzamy nasze wnuki. W trosce o bliźniego udoskonaliliśmy nasze człowieczeństwo i dziś możemy być nauczycielami pokojowego, wrażliwego na najsłabszych stylu życia. Być może nasza postawa będzie mylona ze słabością lub ustępliwością, ale to właśnie cisi, a nie agresywni i krnąbrni, odziedziczą ziemię (por. Mt 5, 5). […]
Drogie babcie i drodzy dziadkowie, drogie starsze kobiety i drodzy starsi mężczyźni,
w tym naszym świecie jesteśmy wezwani, by być sprawcami rewolucji czułości! Uczyńmy to, ucząc się coraz bardziej i coraz lepiej wykorzystywać najcenniejsze narzędzie, jakie mamy i które jest najbardziej stosowne dla naszego wieku: modlitwę. „Stawajmy się i my po trosze poetami modlitwy: zasmakujmy w szukaniu naszych słów, przyswajajmy sobie te, których nas uczy Słowo Boże”. Nasze ufne przyzywanie Boga może zdziałać wiele: może towarzyszyć krzykowi bólu tych, co cierpią i może przyczynić się do przemiany serc. Możemy stać się stałym „«chórem» wielkiego duchowego sanktuarium, gdzie modlitwa błagalna i pieśń chwały wspierają wspólnotę, która pracuje i walczy na polu życia”. […]
Niech moje Błogosławieństwo i zapewnienie o mojej serdecznej bliskości dotrą do was wszystkich i do osób wam bliskich. A wy, proszę, nie zapominajcie o modlitwie za mnie!
Franciszek
Co u nas?
Czynione przez nas kroki w celu przywrócenia właściwego stanu kościoła znajdują pełną akceptację zarówno ze strony służb konserwacji zabytków, jak i specjalistów od problemu zawilgocenia, którzy służą nam merytoryczną pomocą. Po usunięciu trzech warstw betonu z prezbiterium pozostaje nam cierpliwie obserwować wysychanie posadzki, a równolegle monitorować cyrkulację powietrza w obrębie krypty.
Ponieważ przez najbliższe miesiące nie sposób oczekiwać kluczowych działań we wnętrzu świątyni, pozostają do wykonania pewne prace porządkujące wnętrze. Ich natura wymaga, by jednocześnie stanęło do nich 4 – 5 silnych panów. Chętnym do wykonania takich działań nie wyznaczamy żadnej konkretnej daty, ale oczekujemy na oddolne skompletowanie się ekipy chętnych i zadeklarowanie, którego dnia zechce ona poświęcić 2 godziny swojego czasu naszej świątyni.
* * *
Jak wielu zauważyło, w ostatnich dwóch tygodniach odnotowaliśmy pewną aktywność ekipy remontowej przy naszej wieży. W minionym tygodniu pojawiły się w Drawnie także osoby decyzyjne odnośnie do realizacji tego zadania. Cytowanie w tym miejscu składanych ustnie deklaracji przychodzi uznać za bezcelowe – oczekujemy faktycznego postępu działań, a bezpośrednim wykonawcom szczerze kibicujemy.